piątek, 11 stycznia 2013

Wigilia i nowy rok na śmietnikach.

Dawno nie pisałem. Tu znowu Mirek. Należy się wam wytłumaczenie, co działo się i co robiliśmy, gdy nas nie było.

W wigilię (24 grudnia) w koszach było na bogato. Sklepy zamykano szybciej (po 18), ale za to musiało nam to wystarczyć na dłużej, gdyż w pierwszy i drugi dzień świąt biedronka była zamknięta. To był pierwszy raz, kiedy grzebaliśmy tak wcześnie, jednak w wigilie kolo 17-18 raczej olbrzymia większość obchodzi wigilie, zatem ulice i sklepy były puste.
 Z kosza wyjęliśmy 6 litrów napojów (i nie były to to najtańsze orenżady jak wcześniej, lecz, drogie, owocowe soki), ich wadą było to, że całe się lepiły, widocznie jeden sok w magazynie im spadł, pękł, i zalał, zalepił te na które spadł, więc ich nie wystawili, tylko wyrzucili do kosza. Znaleźliśmy również pieczarki Po otwarciu nakrętki, pod była jeszcze aluminiowa folia, zatem to dowód, że nikt tego nie ruszał, a całość nadawała się do picia. Idealny prezent. Oprocz tego jeszcze pare bananow, pare skrzynek pieczarek i cos jeszcze czego nie pamietam, a zrobienie fotki jakos mi umkneło.

W międzyczasie sprawdziliśmy również śmietniki innych sklepów - w lidlowym znaleźliśmy tylko duży kawałek chleba.

W nowy rok na śmietnikach bieda, chociaż prawdę mówiąc nie chciało nam się grzebać. Poza tym byłem pewny, że wyrzucając do śmieci rachunek, widziałem w koszu paczkę pieczarek, po które chciałem przyjść po zamknięciu, a po zamknięciu już ich nie było - czyżby ktoś mnie ubiegł i nie bym był jedyną osobą grzebiącą w koszach?

Pierwsza krew
Parę dni później (albo i w tym samym dniu), trafił mi się  nieprzyjemny wypadek. Grzebiąc w śmieciach, ochoczo przesuwając na bok ich sterty w koszu w poszukiwaniu czegoś do jedzenia, natrafiłem na pęknięty słoik, a szkło z niego rozcięło mi kciuk, chociaż miałem rękawiczki. Po powrocie oczywiście Cellinka odpowiednio mną się zajęła, wymyła, wydezynfekowała i opatrzyła, zakażenie nie powinno się wdać, jednak warto pamiętać o takich rzeczach grzebiąc w koszu. Myślałem, by wydrukować kartkę z napisem, by nie mieszali w koszu chemii i jedzenia  z podziękowaniem od bezdomnych i studentów - jednak mogłoby to ich całkiem odstraszyć , a szkoda by było pozbyć się dobrego śmietnika.

Przy okazji polecam wam artykuł - http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35055,13165251,Co_sie_czuje__wchodzac_do_dobrego_smietnika__Radosc_.html  - traktuje o tym, jakie rzeczy wyrzucaja ludzie, i jak majac troche szczescia mozna natrafic na skarby, ktore moga nas ustawic na dlugi czas. Gdyby tekst z gazety zniknal, lub kazali sobie za niego placic, backup jest tutaj.



Post przyda się za rok